piątek, 14 sierpnia 2015

League of Angels- Pierwsza wideorecenzja by Maleńkaa!

Kliknij w link powyżej!

 League of Angels przenosi nas do świata walki dobra ze złem i aniołów z demonami. Tworzymy bohatera i ruszamy w przygodę, a wszystko w przeglądarce bez pobierania.

ZAGRAJ!


Zauważalnie, rozwój darmowych gier MMORPG w przeglądarce, przyśpieszył, podczas gdy MMORPG oparte o klienta, złapały ostatnio zadyszkę. Miasto Pary, Ultimate Naruto, Legend Online czy League of Angels to namacalne dowody. Udane i stosunkowo świeże TERA Online czy Dungeon & Dragons: Neverwinter uznaję, jako wyjątek od reguły. Bez wątpienia, jeszcze wiele brakuje produkcjom w przeglądarce, ale obserwujemy coraz wyraźniejsze postępy. Gra reklamowana jest przez skąpo odziane, narysowane panie. Widać wyraźnie, że wschodnie kampanie reklamowe bazują na goliźnie, bo podobny sposób reklamowany była także strategia Evony i inne produkcje Free to Play rodem ze wschodu. Wróćmy jednak do samej gry. League of Angels to MMORPG, w którym zaczynamy od stworzenia postaci. Proces ogranicza się do wybrania imienia, klasy i płci. Słabo. Podczas naszych przygód, będzie nam towarzyszył najprawdziwszy anioł, którego wygląd zdecydowanie podnosi ciśnienie. Oprócz tego, anioł będzie wspierał nas w walce i chronił nas własną piersią (dosłownie!).



Ważną częścią każdego MMORPG jest walka, a ta, pomimo reklamowania League of Angels, jako gry opartej o walkę turową, jest schematyczna i niedająca zbyt wielkiego manewru. Od tej strony, gra nie różni się zbyt wiele od Ultimate Naruto i Legend Online – jesteśmy skazani na przyglądanie się akcji niżeli wpływanie na rozwój wydarzeń. Szkoda. Na wyższych poziomach, system powoduje jeszcze większa presję na zakupy w sklepie i League of Angels zamienia się po prostu w Pay to Win. Szczególnie, że sprzyja jeszcze temu, bardzo duży wpływ przedmiotów na siłę kontrolowanej przez nas postaci. Na domiar złego gra składa się w zasadzie z wtórnych misji, które mogą cieszyć wschodnich graczy, ale nie koniecznie zachodnich. Oczekiwałbym jednak czegoś więcej, niżeli dodatków w stylu, zbadaj swój horoskop. Niewiele zmienia PvP, które byłoby zdecydowanie bardziej atrakcyjne, gdyby nie cała reszta gry.
ZAGRAJ!

League of Angels do złudzenia przypomina Legend Online, która wykorzystuje bardzo zbliżony silnik. Jak na produkcję przeglądarce prezentuje się zaskakująco dobrze, choć nie jest to klasa grafiki opartej o Unity 3D. Wysoka rozdzielczość tekstur, dopracowane tła, świetnie narysowane postacie – warta wizualna gry jest zdecydowanie na plus. Nie mogę też narzekać na muzykę i dźwięk, który wypełnia rozgrywkę nastrojową i spokojną nutą. Na pierwszy rzut oka, na temat League of Angels, można wyrobić sobie bardzo pozytywne zdanie. Szkoda, że to właściwie pozory, bo mogło być o wiele lepiej.
ZAGRAJ! ZAGRAJ!

środa, 12 sierpnia 2015

Gametwist-recenzja


Gametwist to świetne miejsce wypełnione po brzegi prawdziwie fenomenalnymi grami i zabawami. Wszyscy, którzy lubią chociaż odrobinkę brać udział w tego typu rozgrywkach uznają to miejsce za warte uwagi i z pewnością znajdą tam coś, co będzie im odpowiadało. Kiedy ktoś lubi układać pasjans, znajdzie tam dokładnie to, co lubi. Kiedy ktoś woli bardziej wyszukane gry karciane, być może zadowoli się możliwością grania w brydża. Jeśli ma ochotę na grę logiczną – zdecyduje się na przykład na domino. Jeżeli zaś domino nie wyczerpuje jego potrzeb, zawsze może wybrać sudoku albo stare, dobre kości. Kiedy z kolei wpadnie komuś do głowy myśl, że zagrałby w klasykę – może zdecyduje się na kasynową ruletkę albo chińczyka, zaś amator gier zręcznościowych czy sportowych na pewno z przyjemnością zagra partyjkę w bilard albo porzuca rzutkami.

No i nie wolno zapomnieć o automatach hot spot. Jednoręki bandyta to schemat, który nigdy się nie znudzi, tym samym warto jest sprawdzić jego rozmaite warianty, które mnożą się tak szybko, że nie sposób tutaj je opisać. Do tych najbardziej znanych należy oczywiście sizzling hot deluxe, ale są jeszcze goldensevens czy inne tym podobne. Jest ich całe mnóstwo! Na fanów ekstrawagancji, którzy wśród powyższych propozycji nie znaleźli niczego dla siebie, czeka jeszcze latin bingo ze swoimi atrakcjami. A to i tak nie jest wszystko, co oferuje serwis gametwist. Jedna rejestracja – jedno kliknięcie swoich danych, założenie konta i można bez ograniczeń zgłębiać tajniki strony, sprawdzać poszczególne opcje, próbować wszystkiego, co chociaż odrobinę zaciekawi – innymi słowy – kombinować ile się da.

Forge of Empires-recenzja

Forge of Empires to bardzo sprawnie zrealizowana strategia przeglądarkowa, cechująca się bardzo dobrą grafiką i oryginalnym podejściem do tematu. Co prawda ponownie bawimy się w zarządzenia miasta, ale gra jest na tyle innowacyjna, że warto rzucić na nią okiem. Jest dostępna w całości po polsku!


Prawie Cywilizacja…
Naszą przygodę rozpoczynamy w epoce kamienia łupanego i naszym zadaniem jest rozpocząć drogę ku rozwoju i potędze. Dostajemy do dyspozycji obszar o wymiarach 16×16 z gotowym ratuszem, małą chatkę oraz kilka drzewek. Wykorzystujemy ten teren, by zagospodarować budując siedziby naszych poddanych – produkują złoto i zazwyczaj zajmują pole 2×2. Poza tym konstruujemy zakłady pracy, które dostarczają zaopatrzenie (zajmują od 2×2 do 4×5), budynki o charakterze wojskowym, gdzie możemy rekrutować żołnierzy (zazwyczaj 3×3) oraz budowle kulturalne i dekoracyjne, ku uciesze naszych poddanych (od 1×1 do 4×5). Większość dostępnych konstrukcji (poza dekoracyjnymi) wymagają połączenia drogą z ratuszem – inaczej nie będą nic produkować. Sztuką jest, aby odpowiednie wykorzystanie przestrzeni, jaką posiadamy, by było jak najmniej dróg, a jak najwięcej pożytecznych budynków. Jesteśmy bardzo zacofani technologicznie, dlatego musimy podstawą jest dla nas wykupienie nowych technologii – gra oferuje drzewko, podobne do tego znanego z serii Cywilizacja. By rozwinąć stopniowo naszą osadę, musimy wykupywać technologie, które sięgają aż do późnego średniowiecza.

Kolejne podobieństwo do Cywilizacji to surowce (np. ruda żelaza, drzewa, miód, alabaster, skały marmuru), które przetwarzamy na wszelakie dobra (np. materiał drzewny, żelazo, marmur). Mamy w ten sposób możliwość używania ich do negocjacji przy podbijaniu nowych terenów lub wykupywaniu w późniejszych erach wynalazków, czyli podczas zdobywania bardziej zaawansowanych technologii.



W grze mamy możliwość zdobywania nowych posiadłości ziemskich dla naszego imperium. Każda zdobyta przez nas posiadłość daje nam dostęp do jednego surowca lub możliwość powiększenia miejsca budowlanego w naszym mieście czy tez po prostu łup w postaci złota i zaopatrzenia. Zdobywać nowe tereny możemy negocjując z ich właścicielami lub używając naszych wojsk. Oczywiście bardziej interesujące rozwiązanie, to po prostu użycie siły i wydarcie z gardła przeciwnika tego, co nam się należy! System walki w Forge of Empires jest bardzo zbliżony do popularnej serii Heroes of Might and Magic. Daje nam on możliwości wykazania się strategią, a nie przewagą liczebną, co z dodatkiem różnych jednostek (żołnierze, kawaleria, strzelcy), które jeszcze są poddane upływowi czasu (im młodsza era tym potężniejsze jednostki) daje olbrzymie możliwości.


Od strony graficznej, Forge of Empires robi piorunujące wręcz wrażenie – wygląda naprawdę pięknie. Chwała twórcom za jakość, bo właśnie takie darmowe gry strategiczne, chciałbym oglądać w przyszłości! Szczególnie spodobała mi się muzyka w tle, bardzo nastrojowa i wyjątkowo mało irytująca. Z podkładami muzycznymi bywa bardzo różnie, Forge of Empires jednak serwuje nam nie byle co. W Forge of Empires dostępne są 3 waluty, w tym 2 podstawowe – złoto oraz zaopatrzenie), podczas gdy walutą premium są diamenty, które posiadamy w bardzo ograniczonej ilości. Waluta premium jest oczywiście kluczem do wszystkich skrótów, pozwalająca na dużą ingerencję w grę. Jak dużą? Dla przykładu, można w jeden dzień z epoki kamienia, przejść całą epokę brązu i zatrzymać się w połowie epoki żelaza. Za diamenty można także poszerzać pole pod zabudowę naszego miasta i za wspomniany wcześniej pakiet można je powiększyć aż o 400%!

Fashion Style-recenzja

Fashion Style to gra kierowana głównie do żeńskiej części odbiorców. Zaprasza nas do świata ekskluzywnych modelek, modnych butików z odzieżą, wybiegów, projektantów mody i gigantycznych kontraktów. W Fashion Style mamy...



Oglądaj więcej filmików Fashion Style
Fashion Style to gra kierowana głównie do żeńskiej części odbiorców. Zaprasza nas do świata ekskluzywnych modelek, modnych butików z odzieżą, wybiegów, projektantów mody i gigantycznych kontraktów.
W Fashion Style mamy przyjemność wcielić się w modelkę co daje nam mnóstwo możliwości działania w wirtualnym świecie. W grze możemy udać się do ogromnego sklepu odzieżowego, gdzie dokonamy zakupu najnowszych, najmodniejszych ubrań, butów, nakryć głowy czy torebek. Kierując naszą postacią musimy zadbać o jej nienaganny wygląd co wiąże się z częstymi wizytami u fryzjera i kosmetyczki, gdzie gracz sam decyduje o tym jaką fryzurę zafundować swojej postaci oraz jakich kosmetyków używać. Bardzo dużą rolę w karierze naszej modelki odgrywa jej odżywianie, w grze zakupy robimy w specjalnych sklepach ze zdrową żywnością aby odpowiednio dbać o linię. Jeśli już wspominamy o diecie to nie sposób zapomnieć o ćwiczeniach które odgrywają znaczącą rolę w karierze każdej modelki i dzięki którym może zrzucić zbędne kilogramy. Jeśli zadbamy o powyższe to możemy skierować naszą postać na casting do agencji modelek i podziwiać ja na wybiegach. Ponadto gra posiada rozbudowany wątek towarzyski.
Grając w Fashion Style stajemy się elementem ogromnego wirtualnego świata mody, dbamy o to by mieć gdzie mieszkać, kupujemy rozmaite gadżety, rozmawiamy na czacie wiele innych. Podsumowując: gra skierowana zdecydowanie do dziewcząt i wystarczająco rozbudowana by spędzić przy niej kilka dobrych godzin i wsiąknąć w świat luksusu i mody.

Empire: Four Kingdoms- recenzja

Graliście w Goodgame Empire? Goodgame Empire: Four Kingdoms to jej mobilny brat bliźniak, świeżo wydany na iPady i iPhone’y. Zaczynamy od skromnego drewnianego zamku, a nasze zadanie to w skrócie – rozwijać, dowodzić, miażdżyć wrogów.


Brat bliźniak…
Strategie przeglądarkowe przyzwyczaiły już nas do dość standardowej mechaniki rozgrywki w rodzaju, rozwiń miasto – szukaj sojuszu – walcz z innymi graczami. Właściwie w każdej produkcji możemy odnaleźć, tego typu schemat, czasami wzbogacony o mniejsze lub większe innowacje. Do jakiej grupy należy Four Kingdoms? Już na pierwszy rzut oka widać, że do tej drugiej. Gra wygląda naprawdę bardzo dobrze, ale to nie wszystko co oferuje ta udana darmowa strategia. Interfejs jest wyjątkowo przemyślany i rozsądnie wykorzystuje każdy centymetr kwadratowy powierzchni ekranu dotykowego, choć na początku możecie mieć problemy z ogarnięciem wszystkich opcji. Jest ich naprawdę bardzo dużo. Poza tym samo przyzwyczajenie się do stopnia skomplikowania interfejsu może zająć trochę czasu.

Zaczynamy od posiadania dużej drewnianej budy, która na nasze szczęście nosi tytuł zamku. Standardowo, razem z samouczkiem budujemy pierwsze konstrukcje odpowiedzialne za produkcje surowców oraz schronienia dla naszych poddanych – w końcu nie chcemy, by nie spali pod gołym niebem. Poza tym będziemy musieli zainwestować w fortyfikacje, a nawet w możliwość poszerzania terenów w obrębie murów – kosztowna rzecz. Przez tydzień jesteśmy chronieni przed atakami innych graczy, dlatego musimy maksymalnie wykorzystać ten czas, by nasza gospodarka i wojsko, mogło odeprzeć, albo chociaż utrudnić atak wrogich armii. Warto rozejrzeć się też za jakimś sojuszem – gwarantuje na pewno większe bezpieczeństwo niż działanie poza nim.

Elvenar-recenzja


Już od dłuższego czasu przestałem się interesować przeglądarkowymi grami fantasy i science fiction. Zabawa przeważnie dobiegała końca, kiedy gracz osiągał pewnie stopień zaawansowania i stawał się obiektem zainteresowań lepszych graczy. Jeżeli choć raz graliście przez www, to doskonale wiecie o czym tutaj mowa. Jak widać, ponownie się skusiłem na tego typu zabawę, ale tym razem w grze Elvenar od twórców z InnoGames.

W chwili obecnej tytuł jest w zamkniętej fazie Beta: aby wziąć udział w budowaniu swojego królestwa, wystarczy zarejestrować się na oficjalnej stronie gry i poczekać na zaproszenie. Gdy już otrzymamy dostęp, będziemy musieli wybrać rasę elfów lub ludzi, którą to będziemy prowadzili ku chwale. Jeśli będziecie mieli jakieś wątpliwości co do wyboru, zawsze można skorzystać z działu informacyjnego, który jest cały czas rozbudowywany. Rzecz jasna, osobiście wybrałem ludzi, którzy według mnie posiadają ciekawszą infrastrukturę. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale kolejne modernizacje oraz ekspansja, to podstawa do stopniowego rozwoju naszego imperium.
elvenar - 3Zaraz po pierwszym logowaniu do gry można odnieść wrażenie, iż interfejs wygląda na skomplikowany, nic bardziej mylnego. W górnej części znajdują się najważniejsze informacje o obecnej populacji, kulturze, jako czynniku motywacyjnym, surowcach, złocie oraz narzędziach. Jak już się pewnie domyślacie, nie zabrakło także mikropłatności, które służą do zakupu diamentów. Choć tego typu rozwiązania dają przewagę, to nie odczułem jej aż tak mocno. Z lewej strony będzie można znaleźć specjalne zadania do wykonania w naszej skromnej osadzie. Warto je wykonywać od samego początku ze względu na dodatkowe profity. Zaś w dolnej części ekranu otrzymacie dostęp do mapy świata, handlarza, technologii oraz zakładki z budynkami.
elvenar - 2Co mnie dość mocno zaskoczyło, to kwestia związana ze szkoleniem jednostek i walką.

Przeważnie w grach przeglądarkowych szkolimy wybrane jednostki w określonym czasie, a następnie wysyłamy je, aby rabowały sąsiadów. Otóż w Elvenar podbijamy wyłącznie prowincje w celu uzyskania magicznych reliktów, a konfrontacja odbywa się w formie turowej. Nie ukrywam, że byłem raczej nastawiony na ujrzenie licznika czasu. Ponadto przejmowanie nowych terenów ma jeszcze jedną dużą zaletę, co jakiś czas można w nagrodę powiększyć granice swojego miasta.
elvenar - 4Jakie są moje pierwsze wrażenia po trzech tygodniach przygody z Elvenar? Mogę na spokojnie powiedzieć, że jak najbardziej pozytywne. Pomijając fakt, że inni gracze nie mogą zaatakować mojego skromnego dobytku, to wszystko może się jeszcze zmienić za jakiś czas. Choć wersja Beta jest dostępna wyłącznie w języku angielskim, to język polski także zostanie zaimplementowany. W chwili obecnej pozostaje czekać wyłącznie na oficjalną premierę dzieła od InnoGames.

Elsword- recenzja

Elsword to dość unikatowa w odbiorze produkcja. Tytuł nie jest dla wszystkich, to nie ulega wątpliwości. Jego stylistyka, sposób prowadzenia rozgrywki oraz tematyka potrafią zachęcić, ale również zniechęcić. Dlaczego? Przekonacie się czytając dalej.



Rozgrywkę rozpoczynamy od wyboru jednej z sześciu postaci, przy czym ostatnią – Chung – wprowadzono dosyć niedawno. Ostatecznie wybór padł na niego, choć równie mocno kusił mnie m.in. Zapalony Elsword, Okrutna Rena czy Wesoła Aisha. Tak, nazwy bohaterów są wyjątkowe kuriozalne. Podobnie zresztą jest w przypadku polskiego dubbingu, a rzekłbym nawet całej rodzimej wersji językowej. Pomijam kardynalne błędy (zdarzały się literówki) czy przestawiony szyk w zdaniach, szczególnie tych najprostszych. Niestety, na nic zdały się moje modlitwy do nowo wybranego papieża w intencji możliwości zmiany tego na angielskie napisy lub czegokolwiek innego – głosy podkładane pod wybrane postaci (nie wszystkie) to istna mordęga, hardcore dla uszu i koszmar pokroju limitowanych edycji płyt Justina Biebera. Pomijam skrzeczącą handlarkę „różnymi różnościami”, ale wysłuchiwanie drętwych do bólu kwestii głównego bohatera, który przemawia dzięki przechodzącemu mutację nastolatkowi skumulowało we mnie chyba wszystkie złe emocje. Nie mam pojęcia, kto taki wpadł na ten pomysł, ale należy mu/jej się kąpiel z pokrzyw. Dzięki temu (a właściwie – przez to) po dwóch razach w łeb poszło całe audio gry i wrzuciłem własną playlistę w WMP.


Swoją cegiełkę do niekorzystnego poglądu na audio dzieła KOG dorzuciły sztampowo napisane dialogi. Ba, żeby były „tylko” sztampowe – to zdecydowanie coś gorszego. Najlepiej obrazuje to fragment z filmu „Syberiada polska”, gdzie uciekinier, który po wielu miesiącach dotyka twarzy syna rzecze głośno: „zarosłem synu… zarosłem”. Mniej więcej na takim poziomie są teksty wypowiadane przez NPC-ów. Lepiej nie jest ze scenariuszem. Choć od MMO nie wymaga się, by fabuła składała się z miliarda kwestii, moralnych wyborów i nieszablonowych sylwetek, starając tym samym zmusić grającego do głębokich przemyśleń. Mimo wszystko warto, by te elementy (nawet nie każdy) stały na przyzwoitym poziomie. Mamy więc najpotężniejszego wojownika „tych dobrych”, który przeszedł na ciemną stronę mocy, nieżyjącego ojca, wielkiego generała – bez niego rozpada się całe królestwo – oraz nastoletniego młokosa postawionego przed faktem dokonanym. Jest nim obrona ojczyzny przed, „tymi złymi”. Niby utrzymane zostały zasady niepodważalnego kanonu, lecz na pewno nie wszystkim przypadnie cukierkowa ich oprawa. Jak dla mnie za dużo jest też zadań zbierackich, tudzież polegających na eliminowaniu jakiś stworów. W rezultacie szybko wdaje się pewna sztampa i schemat, na którego ratunkiem jest tylko i wyłącznie tryb współpracy ze znajomymi.

Echo of Souls-recenzja

Echo Soul to darmowa gra MMORPG utrzymana w klimatach fantasy. Stawiająca na ogromny świat, mnóstwo aktywności, pełną swobodę oraz dynamiczną walkę zapewnia mnóstwo godzin potencjalnej zabawy. Za produkcję odpowiada studio Nvius, w dużej mierze złożone z osób pracujących wcześniej nad Lineage II. Świat, do którego przenosimy się w grze, rozdarty jest konfliktem pomiędzy siłami dobra i zła. Przed wiekami, na skutek Wielkiej Wojny Stwórców, doszło do skażenia Drzewa Świata, które dało początek wszelkiemu życiu. Część bóstw, widząc do jak wielkiej katastrofy może to doprowadzić, podjęło wszelkie dostępne środki, aby uniknąć tragedii, ale niestety nie udało im się wytępić zła. W związku z tym ostatnią nadzieją okazują się śmiertelnicy – starannie wybrana grupa, określana jako Soulkeepers, to jedyne, co może uchronić świat przed zniszczeniem. Gracz, wcielając się w członka tego elitarnego grona, podróżuje po odległych krainach, zwalczając wszelkie przejawy zła i zepsucia. Monstra, które rozpanoszyły się na świecie, nie tylko stanowią główną przeszkodę w ponownym zaprowadzeniu porządku, ale także przetrzymują tzw. Dusze Chaosu. Nasz protagonista wchłania je po wygranej walce i dzięki temu może w późniejszym czasie aktywować specjalne umiejętności – im więcej dusz pozyskamy, tym potężniejsze są ich efekty. Do dyspozycji grających oddano łącznie sześć klas, spośród których każda ma własne drzewko rozwoju. Na świat składa się blisko sześćdziesiąt unikalnych map oraz instancji, w których oprócz walki wykonujemy również inne zadania. Łączna ilość aktywności przekracza 1600 zróżnicowanych misji, podzielonych według specyfiki na PvE oraz PvP. Pośród nich możemy znaleźć m.in. taktyczne 20-osobowe rajdy, wojny gildii czy choćby mecze z udziałem od 10 do 30 graczy w trybach w rodzaju capture the flag. Echo of Soul zostało oparte na silniku Unreal Engine 3. Dzięki temu twórcy bez zbędnego obciążania komputerów, są w stanie wygenerować dobrej jakości oprawę graficzną, połączoną z płynnymi animacjami i efektownymi sekwencjami. Gra działa na zasadach free-to-play - dostępne mikrotransakcje pozwalają m.in. zakupić nowy kostium dla postaci lub czasowe bonusy przyśpieszające progresję.

Drakensang-recenzja

Jako miłośnik RPG-ów odczuwam ostatnio brak solidnych gier w starym stylu. Przez „stary styl” rozumiem tytuły takie jak mój osobisty „numer jeden” – saga Baldur's Gate oraz Planescape Torment czy Arcanum. Przy tych dziełach, a raczej arcydziełach, człowiek potrafił spędzić kilka, kilkanaście tygodni, żyjąc niemalże w dwóch światach – rzeczywistym i fantastycznym, który stawał się dostępny wraz z odpaleniem gry. Nie chcę powiedzieć, że nie ma już dobrych rolplejów, bo jest ich dużo. Wiedźmin, Oblivion, Mass Effect, Jade Empire. Ale to prostu inne gry. Na rynku właśnie pojawia się Drakensang: The Dark Eye – RPG z krwi i kości. Do Baldur's Gate mu daleko (której grze nie?), ale i tak apeluję do wszystkich graczy tęskniących za klimatem Baldura – szykujcie pieniądze i sprawcie sobie prezent na święta. Zapewniam, że się nie zawiedziecie, bo Drakensang jest grą świetną. Miasto Ferdok – to tutaj rozgrywa się znaczna część gry.

Desert Operations -recenzja

Desert Operations to jedna z bardziej znanych strategii online wydanych przez firmę Looki. Stajemy na czele niewielkiego państwa i musimy go jak najsprawniej rozwinąć, by siać postrach na swoim serwerze.

Od ostatnich kilku lat, co napewno zauważyliście, przeżywaliśmy prawdziwy wysyp wszelkiego rodzaju gier przeglądarkowych – najbardziej rozpowszechnionym gatunkiem, stały się darmowe strategie, które ze względu na swoją specyfikę, pasują jak ulał do gier MMO. Ideą strategii jest jak najefektywniejsze zarządzanie zasobami, by osiągnąć określony rezultat – zaglądamy do gry kilka razy dziennie, czasami płacimy, monitorujemy, zarządzamy armiami i surowcami. Nie jest to żadne odkrycie.

Desert Operations to bardzo typowy przedstawiciel swojego gatunku i jest wyposażona we wszystko, co typowa przeglądarkowa strategia oferuje graczom. Mamy wirtualną przestrzeń, na której budujemy niezbędne budynki, opcje chatu, wymiany wiadomości z członkami sojuszu, nie wspominając o samej funkcji stworzenia sojuszu oraz stosunkowo pokaźną ilość budynków z możliwością ich ulepszenia.



Zachciewa się ruszyć na wojnę? Włączamy mapę, wybieramy armię i czekamy na rezultaty. Najbliższym krewnym Desert Operations jest wydana również przez firmę Looki, strategia Romadoria, rozgrywająca się w czasach starożytnego Rzymu. Nie chciałbym niczego upraszczać, ale jeśli coś różni te dwie strategie, to chyba tylko i wyłącznie czasy, w których się rozgrywają – poza tym, są to praktycznie klony.

Najciekawszą częścią gry jednak jest uwspółcześnienie świata – możemy rekrutować współczesne jednostki do naszych armii. Czołgi, pancerniki, okręty podwodne, jednostki piechoty – na prawdę jest, w czym wybierać. Problem polega na tym, że zanim odblokujemy te lepsze jednostki musimy się nie lada pomęczyć. Ile tygodni nam zajmie, zanim będziemy mogli zwerbować najlepsze jednostki? To pytanie jak najbardziej na miejscu.


Od strony wizualnej, gra nie rozpieszcza nas barwą kolorów – wygląda raczej dość szaro i statycznie. Nie znajdziemy w tej strategii także elementów, które świadczyłyby że jest w niej jakiś ruch. Np. w Settlers Online czy Command and Conquer: Tiberian Alliances mogliśmy oglądać miasto lub bazę, tętniącą swoim wirtualnym życiem. Desert Operations jest po prostu strategią starszej generacji i widać to praktycznie po 15 minutach spędzonych w grze. Te kilka lat na karku widać bardzo wyraźnie, dlatego po recenzowaniu wielu gier, zastanawiałem się jak długo będzie opłacało się twórcom ją ciągnąć?

Walutą premium stanowią diamenty, które magicznie otwierają wszelkie drzwi i umożliwiają nam znaczące wzmocnienie naszego państewka. Mają one dość znaczny wpływ na gameplay, nie rozpieszczają nas cenami, ale generalnie nie ma potrzeby wydawania ani grosza, przynajmniej przez parę tygodni gry. Z zasady, raczej omijam mikropłatności, ale ostateczną decyzje pozostawiam wam. Na pewno warto poczekać i sprawdzić czy gra jest warta wydania choćby złotówki.

Cargo Tycoon- recenzja

Gra mmo CargoTycoon to świetna gra przeglądarkowa, która zapewni nam ogromną dozę rozrywki na długie i nudne popołudnia, czy wieczory. Jeśli jeszcze nie mieliśmy okazji zagrać w te grę, koniecznie musimy to nadrobić. Każdy z nas może spróbować swoich sił w grze CargoTycoon. Bez względu na to ile mamy lat, czy jesteśmy jeszcze dziećmi, czy już dorosłymi – zawsze możemy zagrać w CargoTycoon. Jednak nie da się ukryć, że ta gra przeglądarkowa nie jest taka prosta. Wymaga od nas bowiem naprawdę dobrego zorganizowania i współpracy z innymi graczami. W grze bowiem znajdziemy elementy z logistyki, ekonomii i transportu, a jak wiadomo nie dla każdego są to łatwe dziedziny. Jednakże gra mmo CargoTycoon naprawdę dostarczy nam wiele emocji. Możemy prowadzić własną firmę przewozową, kierować transportami, czuwać nad przeprowadzanymi zleceniami czy spedycjami – jednym słowem, to my sami możemy być dumnymi kierownikami całego przedsiębiorstwa. Nie zapominajmy jednak, że spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność. Cały czas musimy dążyć do rozwoju firmy, a więc nie możemy pozwolić sobie na lenistwo czy brak odpowiedzialności. Tak więc ochoczo spełniajmy swoje obowiązki, a na pewno nam się to opłaci.
Dlaczego warto grać akurat w tę grą ?

Bardzo rozbudowany świat.
Duże możliwości współpracy.
Brak liniowości gry.
Przyjazna atmosfera.
POLECAM

Black Crusade-recenzja

Black Crusade to produkcja przeglądarkowa od bardzo młodego, ambitnego i co najważniejsze - polskiego studia developerskiego, TODESIGN. Gra jest osadzona w epoce średniowiecza, z małą domieszką elementów fantasy. Wcielimy się w rolę rycerza, któremu przyjdzie wykonywać najprzeróżniejsze zadania, oraz pokonywać wiele bestii. Najbardziej rzucającym się elementem gry jest oprawa graficzna, która jest wprost fenomenalna. Szczególnie na rodzimym rynku nie znajdziemy tak dobrze skomponowanego layout'a, który zarazem jest bardzo funkcjonalny i prosty w obsłudze. Omawiana produkcja zawiera również Item Shop, jednakże jest on bardzo tani i nie wpływa mocno na rozgrywkę (oprócz pieniędzy). Sądzę, że dwa złote nie zbawią nikogo, a szczególnie weteranom tej gry dostarczą o wiele więcej frajdy.

Gra mechanicznie jest bardzo zaawansowana i nie mówię tutaj o standardowych elementach gier RPG, które oczywiście tutaj znajdziemy. Poruszanie się po mapie naszą postacią jest bardzo intuicyjne, zaś walki wyglądają nieco standardowo - typowa tekstówka, tak jak kiedyś na MS-Dos'ie. Produkcja rzecz jasna pozwala nam na stworzenie swojej gildii, zdobywanie zamków na mapach, czy ulepszanie bazy, która dostarcza później graczowi wiele dodatkowych statystyk. Ironicznym elementem jest zaś świątynia, gdzie możemy modlić się do bogów o zwiększenie statystyk postaci. Gra jest póki co w fazie Open Bety, a twórcy zamierzają wprowadzić na prawdę wiele zmian.

Big farm-recenzja

Kariera wirtualnego farmera wkręciła nie jednego z nas, a gry farmerskie cieszą się wciąż niesłabnącą popularnością. Dobrym przykładem jest Big Farm, oferujący standardowy zestaw zadań farmerskich, ale w wyjątkowej formie – jest to najlepiej zrealizowana gra tego typu. Do tego w całości po polsku!



Rolnikiem sobie być…
Już na pierwszy rzut oka, Big Farm sprawia bardzo pozytywne wrażenie – po naszych włościach kręcą się nasi pracownicy, wiatrak młyna kręci się podczas pracy, a wszystko w bardzo kolorowej oprawie graficznej. Zaczynamy oczywiście wraz z towarzyszącym nam samouczkiem, który sprawnie i co najważniejsze – w języku polskim – pokazuje nam wszystko, co musimy wiedzieć o interfejsie i zarządzaniu naszym gospodarstwem. Początkowo nie mamy wiele budynków i można powiedzieć – widać biedę wokoło – ale dość szybko stawiamy młyn, dodatkowe pole, kurnik, magazyn i inne konstrukcje farmerskie.

Praca rolnika nigdy nie należała do lekkich, dlatego czeka nas cała masa roboty – najpierw musimy posiać, by potem móc zbierać. Czeka na nas sadzenie i uprawa roślin (warzywa i owoce) oraz hodowla i pielęgnacja zwierząt. To, co z kolei zbierzemy trzeba następnie zmielić w młynie, by w ten sposób otrzymać paszę dla zwierząt lub mąkę. W ten sposób tworzy się łańcuchy produkcyjne, ponieważ od paszy i surowca, zależy np. los kur i produkowanych przez nich jajek. By mieć jajka musimy karmić kury paszą z młyna, gdzie dostarczamy zebrany na roli surowiec – kukurydzę. Wszelkie odpadki, jakie powstają podczas hodowli zwierząt, można bez problemu wykorzystać, jako nawóz na nasze pola uprawne. Jest to jeden z elementów potrzebnych, by biznes sprawnie się kręcił.


Bo biznes musi się kręcić!
W grze chodzi przede wszystkim zarabianie, tak więc płody rolne musimy sprzedać, by w ten sposób finansować wszelkie nasze inwestycje. W miarę rozwoju naszego gospodarstwa, tworzymy coraz więcej łańcuchów produkcji, mamy dostęp do większej ilości budynków, pasz, nasion oraz zwierząt hodowlanych. Z kilku domków, powstanie lokalne farmerskie imperium! Warto o tym pamiętać, bo jak mówi stare chińskie przysłowie „podróż tysiąca mil, rozpoczyna się od pojedynczego kroku”.

W ramach funkcji premium, możemy wynająć na jakiś czas, jednego z kilku dostępnych w grze pracowników. Jednym z nich jest Steve, ekspert od budynków przetwórczych, zwiększający nam plony o 10% lub przyjemnie wyglądają Eva, specjalistka od drzew, dająca bardzo podobny bonus do naszych plonów. Każdą z tych osób, możemy wynająć na okres 5 dni. Oprócz tego są dostępne specjalne karmy i pasze premium.

Warto dodać, że za codzienne logowanie otrzymujemy różne bonusy, pomagające nam w rozwoju naszego farmerskiego biznesu. Warto o tym pamiętać, bo po 5 dniach serii logowań, otrzymamy nagrodę specjalną!

Berserk: The Cataclysm- recenzja

Berserk: The Cataclysm to przeglądarkowa gra karciana z elementami strategii. Gracz wciela się w postać maga walczącego o władzę nad resztkami fantastycznego świata Laar, który został nawiedzony przez potężny kataklizm. Gra została wyprodukowana przez rosyjską firmę Bytex. Jej niewątpliwą zaletą jest wykorzystanie języka HTML 5, dzięki czemu nie wymaga instalacji dodatkowych wtyczek do przeglądarki. Berserk: The Cataclysm to gra skierowana do miłośników kolekcjonowania. Odziały, nad którymi przejmujemy dowodzenie, przedstawione zostały w postaci kart, które można zbierać i układać w dostosowane do naszych potrzeb talie. Łącznie w grze znalazło się 600 unikalnych jednostek. Nad wykonaniem ilustracji każdej z nich pracowało wielu światowych artystów. Rozgrywka polega na stopniowym podbijaniu coraz większych obszarów ocalałego lądu. Po każdej zwycięskiej bitwie otrzymujemy nieco złota oraz nowe jednostki do kolekcji. To właśnie od liczby posiadanych kart oraz ich umiejętnego dobru i ułożenia w talii zależy powodzenie dalszej rozgrywki. W Berserk: The Cataclysm można z powodzeniem bawić się samemu, pokonując kolejne oddziały kontrolowane przez komputer. Dla osób preferujących zmagania z żywymi przeciwnikami przygotowano tryb „player versus player”. Ponadto integracja gry z Facebookiem pozwala dzielić się swoimi bojowymi osiągnięciami ze znajomymi.

Battle of beasts- recenzja!

Takiej przygody jeszcze nie przeżyłeś! W grze przeglądarkowej fantasy Battle of Beasts budujesz własne imperium bestii, hodujesz i troszczysz się o mrożące krew w żyłach potwory oraz wystawiasz je do walki przeciw wrogim jednostkom. Podbijaj tajemnicze i niebezpieczne obszary gry przeglądarkowej Battle of Beasts – począwszy od Wysp Belgron z jej mrocznymi lasami, po Elfrarheim, królestwo bestii gatunku Wendigo, aż po wulkany Ignizoru, które budzą respekt nawet wśród potężnych smoków... Przeżyj na własnej skórze wyzwanie tej gry RPG online. Aktywuj w miarę zdobywania kolejnych poziomów nowe opcje gry walki i zanurz się w fascynujący świat potworów, bitw i tajemnic. Wraz z grą Battle of Beasts producent i wydawca gier komputerowych z Bamberga upjers stworzył wspaniałą, opartą na rundach strategiczną grę walki. Przekonaj się osobiście o imponujących zaletach kombinacji symulacji ekonomicznej i gry walki. Dowiedź swojej odwagi i strategicznej smykałki, walcz, władaj i stwórz własne imperium bestii. Zarejestruj się już teraz za darmo.

Arena Mody-Recenzja gry

Tutaj Twój wizerunek będzie liczył się najbardziej, dlatego zaczniesz od wykreowania swojej postaci od przysłowiowych stóp do głów. Wszystkich opcji jest multum: kilkadziesiąt fryzur, wszystkie możliwe karnacje skóry, kształt i kolor oczu oraz ust. Naprawdę możesz w tej kwestii dowolnie żonglować wszystkimi możliwościami.

Po kilku godzinach (oczywiście żartujemy - jeśli będziesz mieć ochotę, oczywiście możesz dobierać wygląd bohaterki nawet kilka godzin) rozpoczynasz tutorialową misję. Samouczek przedstawia porady, dzięki którym szybko dowiesz się podstawowych zasad, które rządzą w grze pod tytułem Arena Mody. Dowiadujemy się, że tytułowa Arena to miejsce, w którym stajesz do konkurencji z innymi zawodniczkami: chodzi o to, która lepiej wygląda. Na ogólną ocenę składa się strój, fryzura, makijaż, dodatki. To Ty decydujesz o tym, jak Twoja postać wygląda, więc jeśli chcesz wygrywać we wszystkich pojedynkach, musisz z wyczuciem dobierać poszczególne elementy wyglądu i ubioru.

Jakoś na wszystkie stroje, kosmetyki i wyposażenie domu trzeba zarobić. Będziesz stopniowo awansować w centrum FTV, gdzie będziesz występować w sesjach zdjęciowych dla magazynów mody, ale również przygotowywać kolekcje świetnych ciuchów. Kolejna rzecz - Twoje mieszkanie. Ono również musi wyglądać szałowo - tak jak Ty. Przecież musi do Ciebie pasować, no i przekłada się również na punkty stylu. Mało tego - nawet Twój czworonożny przyjaciel (tak, zakupisz również zwierzątko, a Twój pupil też musi dobrze wyglądać) wymaga regularnego odświeżania wyglądu.

Arena Stylu nie byłaby pełnoprawną grą dla dziewczyn, gdyby zabrakło tutaj relacji damsko-męskich. W klubach poznasz fajnych facetów, będziesz z nimi flirtować. Czekają też wypady na zakupy, ciągła rywalizacja z największymi sławami no i po prostu - dobra zabawa.

Anno Online-recenzja

Anno Online to najnowsze dziecko Ubisoftu, który postanowił stworzyć przeglądarkową wersję stworzonej przez siebie serii gier Anno. Wcielamy się w zarządcę osadników, odkrywających nowy, wspaniały świat…


Pionierem sobie być…
Anno Online to jedna z najnowszych produkcji wydanych przez Ubisoft, znany choćby z przeglądarkowej Settlers Online czy darmowej strategii karcianej Duel of Champions.Tym razem zajęli się stworzeniem przeglądarkowej wersji, jednej z najpopularniejszych strategii ekonomicznych. Czeka nas zarządzanie nowo powstałą kolonią, budowa siedlisk i organizowanie zrębów gospodarki. Gra od pierwszego kontaktu, sprawia wrażenie nieco skomplikowanej, ale wygodny samouczek bardzo konkretnie pokazuje nam wszystkie istotne elementy rozgrywki. Bez niego trudno sobie wyobrazić pierwsze kroki, szczególnie, że niektóre rozwiązania nie uznałbym za typowe, mimo, że jak inne darmowe gry strategiczne, opiera się na zarządzaniu. Jak daleko możemy dotrzeć w grze i jak wielkim miastem zarządzać, zobaczymy przy okazji dodania „wirtualnego” znajomego podczas trwania samouczka – robi to spektakularne wrażenie. Praktycznie tętniące życiem miasto z wielką ilością osadników, budynków oraz zdobień. Najpierw jednak, musimy ich zachęcić, by osiedlali się, tak więc robimy to stawiając budynki mieszkalne oraz gospodarcze. Składnica na surowce, magazyn, chatka rybka czy drwala, małe targowisko obsługujące lokalną społeczność i domy mieszkalne. Dla odmiany pastwisko kóz. Nasze początki nie urywają głowy delikatnie mówiąc, bo nie mamy praktycznie nic. Z każdą misją jednak, podczas których towarzyszy nam samouczek, wszystkiego będzie coraz więcej.


Wszystkie budynki związane z pozyskiwaniem surowców i pożywienia, tworzą logiczną sieć, oplatającą mieszkańców naszego miasta. By społeczność lokalna mogła się rozwijać, potrzebujemy małe targowiska, w promieniu, których musimy budować domy. Wraz z rozwojem gry, dochodzi jego aspekt wiary mieszkańców, czy ich poziom poczucia wspólnoty. Pojawiają się także inne typy mieszkańców – o ile najpierw zaczynamy od pionierów, potem dochodzą także mieszczanie, kupcy czy bogacze. Kiedy osiągniemy odpowiedni poziom, będziemy mogli zasiedlić i kontrolować większą ilość wysp i tak krok po kroku, nasze kolonialne imperium, będzie rosło i rosło. Twórcy nie zapomnieli także o standardowych rozwiązanych związanych z grą online – możemy prosto i wygodnie dodawać znajomych. Oprócz podglądania możemy handlować surowcami i produktami, które mamy w nadwyżce.

Zachęcająca…
Na garść pochwał zasługuje strona audiowizualne produkcji, która jak na grę przeglądarkową prezentuje się naprawdę wyśmienicie. Nie muszę podkreślać jak ważną i istotną sprawą jest teraz szata graficzna każdej gry przeglądarkowej – w tym elemencie Anno Online błyszczy.



Podobnie jak w popularnych Settlersach, możemy przybliżać i oddalać punkt widzenia na nasze włości. Czy z bliska czy z daleka, mamy do czynienia z wysokiej jakości grafiką, co jest warte podkreślenia. Nie inaczej z resztą, jeśli chodzi o muzykę, towarzyszącą nam podczas zarządzania naszą kolonią. Jest klimatyczna i odnosi się przyjemny sposób do epoki. Demoniczne mikropłatności, czyhające na nasze portfele, są dostępne standardowo w ramach sklepu gry. Jak w innych darmowych grach strategicznych, tak i tutaj oferują cały szereg przyśpieszających rozgrywkę udogodnień. Możemy je częściowo przetestować w praktyce, ponieważ na starcie otrzymujemy pewną ilość waluty premium (rubiny). Otrzymujemy jej trochę również za niektóre misje, wiec możemy pozwolić sobie na troszkę zakupów i testów. Tak, wpływają one i to znacząco na rozgrywkę, co nie jest niczym zaskakującym. Mamy do wyboru od zastrzyków pieniędzy, surowce, elementy dekoracyjne, budynki, po zakup całych, wielkich wysp z określoną ilością osadników.

Aion-recenzja na gorąco!

Gry MMO są niezwykle ważnym segmentem rynku pecetowego. To jeden z nielicznych przypadków, w których można mówić o naprawdę dużych zyskach i udanych próbach radzenia sobie z piractwem. Oczywiście istnieją nielegalne serwery prawie każdej gry, ale wciąż wielu graczy decyduje się płacić abonament, żeby bawić się w komfortowych warunkach. W ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się parę dużych tytułów z tego gatunku, które miały przyciągnąć ogromną liczbę osób i zagrozić pozycji lidera, czyli World of Warcraft. Na razie nie udało się to nikomu – nawet tak duże marki jak The Lord of the Rings Online, Warhammer Online czy Age of Conan nie zdołały wywołać większego wstrząsu. Po drugiej stronie globu, w Azji, czyli prawdziwym królestwie MMORPG, powstał Aion. Tytuł dzieła firmy NCsoft to imię boga, stwórcy tego uniwersum. Czy w samej grze można znaleźć pierwiastki boskości i geniuszu? 




Świat Aiona został rozdarty na trzy główne strefy, zamieszkałe przez odrębne rasy, mające jednak w pewnym sensie wspólne korzenie. Gracze mogą wcielać się w przedstawicieli dwu z nich, czyli w Asmodian i Elyosów, skłóconych ze sobą nawzajem i walczących dodatkowo z bezwzględnie złymi Balaurami (kontrolowanymi przez sztuczną inteligencję). Ci ostatni zamieszkują przestrzeń zawieszoną pomiędzy dwoma kontynentami, znaną jako Abyss. Poszatkowana w potężnym wybuchu „otchłań” składa się z pomniejszych wysepek i twierdz, znajdujących się pod silnym wpływem Aetheru, czyli magicznego surowca, pozwalającego między innymi na unoszenie się w powietrzu. To niezwykłe miejsce staje się głównym polem konfliktu trzech zwaśnionych stron, oferując graczom mieszkankę rozgrywki PvP (gracz kontra gracz) z PvE (gracz kontra otoczenie).


 Do naszej dyspozycji oddano cztery typy postaci, które później rozwijają się w łącznie osiem dość stereotypowych klas. Edytor postaci jest naprawdę potężnym narzędziem i pozwala wcielać w życie zarówno fantazje nastoletnich chłopców, jak i prawdziwe koszmary. Większość graczy decyduje się oczywiście na tworzenie pięknych, wysokich i umięśnionych mężczyzn oraz drobnych, uroczych dziewczyn, ale zdarzają się wyjątki. Dzięki dużej swobodzie można stworzyć i wysokiego elfa, i mikroskopijnego, brodatego krasnoluda, który biegnąc w zawrotnym tempie wywija nóżkami. Na pewno zostaną więc zaspokojone osobiste aspiracje twórcze każdego z graczy. Duży zakres skalowania poszczególnych części ciała oznacza też niestety zachodzenie na siebie niektórych elementów zbroi, włosów czy uzbrojenia, ale to już drobny szczegół. Wybierając stronę konfliktu na danym serwerze, nie możemy stworzyć postaci reprezentującej przeciwną frakcję. Szybko okazuje się więc, że przychodzi nam zmierzyć się z częścią znajomych, którzy wybrali inną ścieżkę. Zanim dochodzi do kontaktu, czeka nas sporo zadań, potworów do ubicia oraz krain do przemierzenia. Generalnie podzielony na strefy świat gry zamieszkuje kilka gatunków zwierząt i bestii, które przewijają się przez kolejne etapy fabuły. Treść zadań szybko zaczyna się powtarzać, skupiając się na absurdalnej eksterminacji wszystkiego, co się rusza (najpierw zabijamy wilki zagrażające bydłu, później zabijamy bydło dla skór). Gra jest liniowa i nie pozwala na żadne wybory czy decyzje (oprócz sporadycznych przypadków), czasami prowadząc na manowce (łatwo przykładowo ominąć małą wyspę idealną dla poziomów 20-25).

4Story-Recenzja gry MMORPG

Jeśli człowiek spędza dużo czasu Surfując po Internecie, dowiaduje się czasem różnych informacji, które dla jednych są szczytem dziwactwa a dla innych pomysłem na życie. Dla przykładu istnieją ludzie, którzy wierzą, że świat jest nadal płaski. Również dowiedziałem się, że wiele gier stara dorównać na siłę znanym tytułom, które są niezwykle popularne na całym świecie. Dla przykładu bardzo popularna na rynku gier MMORPG jest gra "World of Warcraft", w którą gra obecnie około 11 milionów osób. Widząc tak duże zainteresowanie się tytułem, niektóre firmy zaczęły wykorzystywać liczne elementy z tej gry, by choć w małym stopniu sprawić, aby gra była jeszcze bardziej atrakcyjna.

Dostosowanie Postaci

W 4Story nie możemy dostosować postaci w ten sposób na jaki byśmy chcieli, minusem jest fakt również, że nie możemy dostosować płci do wybranej profesji. Po założeniu postaci trafiamy na teren, niezwykle urodziwy wręcz bajkowy w którym spotkałem ogromną liczbę polskich graczy, którzy nałogowo posługiwali się znanymi mi skrótami z innej gry MMORPG - "Tibia". Otóż, wszechobecne "LOL" oraz "NOOB" nieco mnie irytowało, gdyż większość graczy nadużywało tego typu słów.

Krótkie Podsumowanie

 4Story Gra uderzająco podobną żart nie znanej gry World of Warcraft, w grze MIMO ZE JEST po Polsku Nadal mozna spotkać szereg zle spolszczonych Ždáň, Które psują urok gry. Natomiast podobieństwo zrobić WoW'a odstrasza Raczej ï doświadczonych graczy Starszych, którzy Wola Inne Gry, wag ktorých "Dzieci" nie przezywają Się od "Noobów" LUB Nie Chwała Się, Ze znają jakiegoś "Game Master'a". Gra jednak ma Swoje Plusy, choćby jednym z NICH JEST duża liczba dostępnych przedmiotów, broni, oraz questów, Które urozmaicają gre. Rowniez żart Bardzo dobrze Interfejs dostosowany, przez co gra na rzut oka Nie Pierwszy żart Gra Trudna i zaawansowana. Polecam młodym GRE jednak Albo Tym graczom, którzy chca przetestować produkty firmy Gameforge, Która ostatnio na łamach Wieluniu za dyskusyjnych żartem oczerniana, Ze produkuje Slabe produkty.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Goal United-recenzja


Coś dla wielbicieli piłki kopanej. Gra ma fajny wygląd- ładna oprawa itd. Wiele opcji takie jak sponsorzy rozbudowa stadionu budowa swojego zaplecza treningowego można tak pisać i pisać. Gra ma naprawdę dobry poziom. Warto wspomnieć o trybie sezonów które trwają 2 miesiące. W polsce jest 9 lig (w Turcji 14 ) + tak zwane diwizje czyli no tak jakby klasy. Diwizji jest 999 ( omg ) . Pod koniec miesiąca spadamy do niższej ligi lub wchodzimy do wyższej. Zawodnicy mają ocenę gry jak np. 2.2, 8.4, 6.6. Jest też fajny system oglądania meczy czy ustawianie zawodników według własnej intencji. Co do sponsorów to polacy tu odstają - jakieś zmyślone nazwy ,a w Niemczech lub w Angli możemy mieć np. Coca-Colę czy Nive'a. Jest też konto premium które daje nam podgląd twarzy naszych piłkarzy ( brrrrr ) czy dodanie własnej odznaki ... bajerów dużo cena też milusia jedyne 46.90 za 3 miesiące. Więcej smaczków nie wymienie - sprawdżcie bo warto. Polecam  

Garbage Garage-recenzja

Garbage Garage przenosi nas w świat zbieraczy złomu. Nie jest to byle, jaki złom, bo będziemy rozbierać samochody na części i inkasować duże pieniądze. Marzyłeś o własnym autoszrocie?…


W grze rozwijamy własne złomowisko i całą infrastrukturę związaną z kolekcjonowaniem złomu. Dość nietypowy pomysł na grę przeglądarkową, prawda? Garbage Garage trudno sklasyfikować, jeśli chodzi o gatunek. Część z graczy określa ją, jako darmową grę samochodową, jeszcze inni, że to strategia – moim zdaniem Garbage Garage blisko zarówno do strategii, jak i gry logicznej z zabawą autami. Za grę odpowiada studio Upjers znane, choćby z przyjemnej symulacji zoo, My Free Zoo i kolorowej gry farmerskiej dla wszystkich rolników, My Little Farmies. Zaczynamy od samouczka, w którym poznajemy arkana zarządzania złomem. Co kilka minut przyjeżdża na złomowisko, ciężarówka z samochodem, który możemy kupić i rozebrać na części. Po rozebraniu na części, wszystko zbieramy i sprzedajemy. Proces sprzedaży jest dość nietypowy – możemy sprzedać nadwozie, jak i inne części po cenie, która zmienia się, co 2 sekundy. Trzeba poczekać, aż cena będzie stosunkowo atrakcyjna i zarabiamy możliwie najwięcej na każdej z części. Dostajemy za transakcje, podstawową walutę GG dolary – w domyśle, GG to Garbage Garage.


Po podsumowaniu, wychodzi dobitnie, ile zarobiliśmy na całym procesie. Początkowo gra sprowadza się tylko do tego, ale na 4 poziomie naszego rozwoju, dostajemy zadania, a na 10 warsztat. Wraz z wybudowaniem warsztatu, otwierają się przed nami o wiele szersze możliwości! Nie tylko możemy projektować własne samochody, ale również, uczestniczyć w walkach samochodowych na arenie! Na tym etapie, wyposażamy samochody także w broń i dodatkowym pancerz – auto musi być, jak najmocniejsze i wytrzymałe. Na giełdzie znajdziemy przedmioty oferowane przez innych graczy i tam właśnie, możemy namierzyć różne interesujące części do naszych samochodów. Szkoda, że w grze zastosowano pasek energii, który ogranicza czas trwania sesji z grą. Podobnie, jak w wypadku Hero Zero, należy poczekać, aż pasek podładuje się do końca. Nie muszę powtarzać, jak bardzo irytuje mnie tego rodzaju dodatek w grach?

Od strony graficznej Garbage Garage jest raczej dość przeciętny. Wygląda niezbyt kolorowo i nie jest to specjalnie dziwne, bo w końcu znajdujemy się w fizycznie w okolicach złomowiska. Bez wątpienia, grafika mogłaby być znacznie lepsza. Dźwięk? Poza kilkoma motywami dźwiękowymi, jak dźwięk klaksonu czy wiertarki, nie znajdziemy tutaj niemal nic.

Garbage Garage posiada także mikropłatności, związane z walutą premią zwaną Dosh. Przyśpieszamy, odblokowujemy, ułatwiamy za jej pomocą różne elementy rozgrywki. Przy jej użyciu możemy kupić reklamę naszego autoszrotu, dzięki czemu, skrócimy czas dostawy nowych samochodów – jest to odpowiednik konta premium. Problemy z paskiem energii? Możemy szybko i bezboleśnie napełnić pasek do maksimum. Cena? 3 Doshe.